Radio Jura Home

MOJE MIASTO MOJE RADIO • Częstochowa 93.8 FM Słuchaj Online Facebook YouTube Twitter

Kamper Radia Jura: Agresywny pitbull zaatakował ponownie. Rozmawiamy z matką chłopca, właścicielką pogryzionego psa

Facebook Twitter

W poniedziałek 25 września kamper Radia Jura pojawił się w kolejnej lokalizacji. Mogliście spotkać nas w rejonie Alei Pokoju na południu miasta. Pojawiliśmy się, ponieważ postanowiliśmy za sprawą zgłoszenia, wrócić do bulwersującego wydarzenia, które nie tak dawno miało miejsce właśnie w tej części Częstochowy.

Kamper Radia Jura

Kamper Radia Jura w rejonie Alei Pokoju

Pamiętacie sprawę niebezpiecznego psa, który nie po raz pierwszy zaatakował inne zwierzę? Spotkaliśmy się z mamą chłopca, którego pupili stał się kolejną ofiarą niebezpiecznego czworonoga. Gdyby nie natychmiastowa reakcja policjanta, nie wiadomo jak cała sytuacja potoczyłaby się dalej. Przeczytacie o tym TUTAJ. Z kolei my wróciliśmy do sprawy:

Martyna Trąbska: W ostatnią sobotę, 16 września była bardzo dramatyczna sytuacja. Mój syn wyszedł z psem na spacer i został zaatakowany przez psa rasy pitbull. Powiem szczerze, że gdyby nie pan policjant, który zjawił się po prostu, przejeżdżał tamtędy i zareagował natychmiast, to skończyłoby się to tragiczniej, ponieważ on wiedział jak się zachować, wiedział jak tego psa przytrzymać. Myślę, że bez jego pomocy byłaby tragedia. Natomiast skończyło się tak, że pies jest pogryziony. Syn jest w lekkim szoku, jest mocno zestresowany. Pies jest cały czas pod opieką weterynarza. Myślę, że jeszcze kilka tygodni potrwa leczenie.

Radio Jura: Co się stało z tym pitbullem? Jak ta sytuacja się zakończyła?

Martyna Trąbska: Z tego co wiem, pitbull jest zamknięty w schronisku w Częstochowie. Przewiózł go tam ten policjant, ponieważ ten policjant akurat jechał samochodem, gdzie miał klatki dla zwierząt i on go od razu zamknął w tej klatce i został przewieziony do schroniska.

Jaki finał będzie miała ta sprawa, zobaczymy dopiero za jakiś czas. Służby prowadzą niezbędne czynności, by wyjaśnić sytuację niebezpiecznego psa:

Radio Jura: Kilka dni później, po tej sytuacji, okazało się, że pitbull, ten agresywny, to jest właśnie ten, o którym też głośno było kilka miesięcy temu. Wtedy zagryzła yorka.

Martyna Trąbska: Tak, tutaj niedaleko zagryza yorka. Pogryzł jeszcze takiego pieska – chiwawę. Ja zaczęłam wydzwaniać do schroniska, do stowarzyszenia „Głos Anioła” im. Mirelli Wolniewicz. Zaczęłam się dowiadywać, co się dalej z tym psem stało. Wszyscy myśleli, że ten pies, który zaatakował wcześniej tego yorka, on został uśpiony, że jego już nie ma, że jest spokój na dzielnicy. Natomiast okazało się, że to jest ten sam pies. Więc ja zaczęłam drążyć temat, szukać jak to się stało, że w ogóle ten pies został wypuszczony, oddany z powrotem właścicielom. Byłam oczywiście na policji, dzwoniłam do schroniska. W schronisku mi powiedziano, że pies po prostu został adoptowany przez to stowarzyszenie, a następnie oddany właścicielce. (…)

Radio Jura: Czy może właścicielka próbowała się z panią skontaktować? Dopytywała jak się czuje syn?

Martyna Trąbska: Właścicielka raz zadzwoniła z zapytaniem i propozycją, że chciałaby zapłacić za leczenie psa. Powiem szczerze nie miałam ochoty z tą panią w ogóle rozmawiać. Byłam przesłuchiwana jako świadek. W tym samym czasie jest też prowadzone śledztwo, bo ten pies również zaatakował na ulicy Leśmiana małego pieska. Pan próbował go wziąć na rękę i został pogryziony w rękę. Ja też mam taki apel bardzo gorący, żeby właściciele psów tych mniejszych, żeby zgłaszali to na policję. Przykro mi bardzo, ale tutaj na Alei Pokoju zapadła taka psychoza, że właściciele boją się w ogóle wychodzić ze swoimi małymi psami. A jest też dużo właścicieli amstaffów i wiem, że przez te wydarzenia ci właściciele są piętnowani. W tym momencie mam sąsiadkę, która została obrzucona kamieniami, bo wychodzi właśnie z takim psem. Po prostu też trochę zdrowego rozsądku.

Udało nam się również porozmawiać z przedstawicielami stowarzyszenia, które przez chwilę opiekowało się niebezpiecznym zwierzęciem:

Radio Jura: Jak to się stało, że wrócił do swojego właściciela po tym styczniowym zdarzeniu z udziałem Yorka?

Agnieszka Rzeszowska: Sytuacja jest bardzo prosta, ponieważ pani wykazywała 1000% zainteresowania i chęci współpracy, jeśli chodzi o pieska dostała szansę a jak widać niepotrzebnie, bo stało się jak się stało i nie powinno się tak stać. Z strony stowarzyszenia zrobiliśmy wszystko, żeby pies miał dobre życie mimo wszystko, żeby mimo tej łatki, którą dostał już od stycznia, mógł prowadzić normalne życie, został wykastrowany, wyleczony i miał po prostu spokojnie żyć. Widać, że tu zawalili wszyscy.

Radio Jura: Czy pies uczestniczył w zajęciach z behawiorystą?

Agnieszka Rzeszowska: Tak, był pod kontrolą behawiorysty. Zaczął szkolenie, ale okazało się, że po prostu go nie skończył, ale to było w gestii właścicielka, że miała dojeżdżać na zajęcia z pieskiem, niestety okazało się, że nie dojeżdżała tam z racji pracy. Dla mnie najważniejsze jest to dobro tego psa. Jest nam strasznie przykro z powodu tego, co się stało. Sama mam pieska i nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.

Radio Jura: Słowa wsparcia też dla tej mamy.

Agnieszka Rzeszowska: Nie wierzę w to i nie uwierzę w to, że ten pies zaatakował chłopczyka, psa wszem mógł, ale nie uwierzę w to, że zaatakował dziecko. Ten pies nie przejawia agresji do ludzi. Nie można go szufladkować z racji rasy, a wręcz przeciwnie ten pies lgnie do dzieci. To nie jest pies typowo agresywny, który atakuje wszystko co się rusza. Jest to samiec, który po prostu najwyraźniej nie toleruje. Jest dużo ras psów, które mają awersję do mniejszych czy tam do większych. (…) Każdy pies – nieważna jaka rasa – w nie odpowiednich rękach, staje się albo maszyną do zabijania albo najlepszym przyjacielem. W tym przypadku niestety pies jak dla mnie nie był w odpowiednich rękach.

Sprawę wyjaśnia VI Komisariat Policji.

Barbara Poznańska: Policjanci z Komisariatu VI Policji w Częstochowie wyjaśniają okoliczności zdarzenia, do którego doszło niedawno w rejonie ulicy Próchnika w Częstochowie. Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, że agresywny pies przypominający rasy pitbull, zaatakował małego pieska, którego na smyczy prowadził 10-letni chłopiec. Nie wiadomo, jak zakończyłaby się ta historia, gdyby nie interwencja policyjnego przewodnika psa, który znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. Policjant bez wahania zainterweniował i psy zostały rozdzielone, a agresywne zwierzę trafiło pod opieką schroniska. W tej sprawie prowadzone są czynności wyjaśniające, które mają na celu ustalić wszystkie okoliczności tego zdarzenia.

– mówiła rzecznik KMP w Częstochowie – Barbara Poznańska. Na temat tej sprawy rozmawialiśmy też z mieszkańcami okolicy:

Katarzyny Ficy oraz Pawła Stępniewskiego szukajcie w kolejnych dniach na terenie miasta!

Czytaj także:

Najnowsze

R E K L A M A

Polecamy dzisiaj