Pies zaatakował dziecko. To mogło zakończyć się tragicznie. Sprawę bada prokuratura
Sprawa, o której głośno jest na Rakowie, będzie miała swój finał w sądzie. Kara więzienia grozi właścicielce niebezpiecznego pitbulla. Urszula T. usłyszała dwa zarzuty.
Przypomnijmy, najpierw groźny pitbull zagryzł yorka, później zaatakował też przechodniów. Prokuratura Rejonowa Częstochowa – Południe skierowała do sądu akt oskarżenia.
Tomasz Ozimek: Pierwszy z zarzutów zawarty w akcie oskarżenia dotyczy narażenia w styczniu bieżącego roku dwóch mężczyzn na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez niezachowanie ostrożności przy trzymaniu psa rasy niebezpiecznej.
– informuje prokurator Tomasz Ozimek rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie. Śledczy przedstawili też 49-letniej Urszuli T. drugi zarzut.
Tomasz Ozimek: Drugi zarzut dotyczy narażenia dziesięcioletniego chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. To zdarzenie również miało związek z zachowaniem ostrożności przy trzymaniu psa rasy niebezpiecznej. Miało miejsce we wrześniu bieżącego roku.
– o sprawie z września, kiedy to pitbull zaatakował 10-latka, rozmawialiśmy wówczas z mamą chłopca.
Martyna Trąbska: Syn wyszedł z malutkim psem na spacer i został zaatakowany przez psa rasy pitbull. Powiem szczerze, że gdyby nie policjant, który zjawił się, po prostu przejeżdżał tamtędy i zareagował natychmiast, to skończyłoby się to tragicznie, ponieważ on wiedział jak się zachować, wiedział jak tego psa przytrzymać. Myślę, że bez jego pomocy byłaby tragedia.
– to archiwalna wypowiedź Martyny Trąbskiej, mamy 10-letniego chłopca, który został zaatakowany przez niebezpiecznego psa. 49-letnia Urszula T. właścicielka pitbulla nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów.
Tomasz Ozimek: Przesłuchana w toku dochodzenia Urszula T. nie przyznała się do popełnienia przestępstwa i odmówiła złożenia wyjaśnień. W przeszłości Urszula T. była karana sądownie. Zarzucane oskarżonej przestępstwa są zagrożone karą pozbawienia wolności do trzech lat.
– dodaje prok. Tomasz Ozimek.
Szczegółową sprawę opisywaliśmy TUTAJ
Czytaj także: