Ryba jest symbolem chrześcijaństwa, dlatego jest podstawowym daniem, które znajdziemy na wigilijnym stole. To właśnie w grudniu notuje się rekordowe sprzedaże karpia. Dlaczego jednak karp, a nie inna ryba, jest wybierana w tym świątecznym czasie?
„Ichtys” – starogreckie słowo oznaczające rybę, pierwsze litery pochodzą od słów: Jezus Chrystus Boga Syn Zbawiciel. Ryba jest również symbolem chrześcijańskim, ponieważ wraz z chlebem stanowi dar od Boga. W Biblii napisano, aby ludzie słuchający Jezusa mogli się najeść, ten rozmnożył chleb i ryby. Znaczenie ryby jest podwójne. Znaczenie duchowe: ponieważ pochodzi z wody kojarzona jest z wodą święconą oraz chrztem. Z drugiej strony jest pożywieniem dla ciała.
fot.DanielWanke/pixabay
Karp z czasów PRL-u
Mintaje, morszczuki, panga, łosoś czy dorsz – to ryby, które najczęściej w ciągu roku pojawiają się na naszych stołach. Jednak podczas Wigilii stawiamy na karpia, dzieje się tak nie bez powodu. Karp jest znany w Polsce już od XII wieku. To zakon cystersów hodował ryby w stawach na terenach przy zakonach. Natomiast karp jedzony jest na Wigilię dopiero od czasów PRL-u. Wcześniej na wigilię podawało sandacza czy lina, świeża ryba była luksusem.
Po II wojnie niewiele rodzin, które obchodziły post co piątek, mogło sobie pozwolić na rybę. W PRL-u sklepy przeważnie świeciły pustymi pułkami, więc ryba na sprzedaż była rzadkością. Wojna wyniszczyła wiele min. flotę rybacką, która nie była w stanie się odbudować. Wiele zmieniło się, gdy nowym ministrem przemysłu i handlu został Hilary Minc, autor hasła:
Karp na każdym wigilijnym polskim stole
Minister postanowił, że w Polsce trzeba masowo tworzyć stawy rybne. Wykopywano doły i tworzono stawy hodowlane. Efektem tych działań (w drugiej połowie lat 50 i w latach 60) było szybko rozwijające się rybactwo i rybołówstwo.
fot.alexvr720/pixabay
Karp prosto z ”Centrali Rybnej”
Karp to prosta w hodowli ryba, która zaczęła cieszyć się coraz większą popularnością w polskiej kuchni. Okazało się, że prowadzenie stawów z karpiami było niedrogie. Państwo starało się zachęcać do jedzenia świeżych ryb, a klienci mogli kupić je bez problemu. Ryba była oferowana przez Państwowe Gospodarstwa Rybackie, które sprzedawały rybę pod szyldem ”Centrala Rybna”. Nasi rodzice, dziadkowie i my sami kupowaliśmy karpia na kilka dni przed wigilią, pływał on przez parę dni w łazience w żeliwnej wannie. Zazwyczaj to mężczyźni zabijali go dzień przed Wigilią, a kobiety przyrządzały go w kuchni. Dziś nie ma już Państwowych Gospodarstw Rybackich, a po ”Centrali Rybnej” ślad zaginął w latach 90. Karpie na wigilijnym stole zostały jednak do dziś.
fot.JirkaF/pixbay
Sąd Najwyższy broni karpia!
W czasach PRL-u kupowanie żywego karpia było tradycją. Wanna pełna ryb w domu odchodzi do historii:
To się bardzo zmieniło, ponieważ jak sięgniemy pamięcią wstecz, to przecież te karpie zabijano na ulicach – bezpośrednio, nie było żadnych parawanów, po prostu te chodniki ociekały krwią, także to się bardzo zmieniło. Są sieci, które nie sprzedają już żywych karpi, tylko w płatach. Są konsumenci, którzy dokonują tego wyboru i kupują karpia w płatach. Jeszcze występuje to oczywiście, że są łamane prawa zwierząt, ponieważ karpie trzymane są w niedotlenionej wodzie, są poranione. Ale też my się zmieniamy i to widać.
-uważa Beata Tarnawa, koordynatorka kampanii „Jeszcze żywy karp”.
Karp musi być przenoszony w wodzie
– mówi ogłoszony kilka dni temu wyrok Sądu Rejonowego w Warszawie. To przełom który oznacza, że transport do sklepu, czy ze sklepu bez wody, oznacza znęcanie się nad zwierzętami.
fot.Free-Photos.pixabay
Szacuje się, że w Polsce na wigilię sprzedaje się 6 milionów karpi. Dziś nie dostaniemy żywego karpia leżącego w worku czy drewnianej skrzynce. w 2016 roku Sąd Najwyższy uznał, że tego rodzaju praktyki oznaczają znęcanie się nad rybami, a przetrzymywanie ryb w pojemnikach pozbawionych wody jest zabronione.
A jaka ryba pojawia się na waszym Wigilijnym stole? Dajcie znać!