Przejdź do menu głównego Przejdź do treści

REKLAMA

Włókniarz Częstochowa wymęczył zwycięstwo z osłabioną Unią Leszno

W meczu 8 kolejki PGE Ekstraligi rozegranym w piątek (07.06) Krono-Plast Włókniarz Częstochowa wygrał z Unią Leszno 47:43. W pierwszym meczu obu drużyn Unia wygrała w identycznym stosunku, co oznacza, że żadna z ekip nie zgarnęła punktu bonusowego.

Szacowany czas czytania: 02:23

Włókniarz Częstochowa przystąpił do tego pojedynku w roli absolutnego faworyta, podbudowany ostatnimi wygranymi z Apatorem Toruń i GKM Grudziądz. Leszczynianie z kolei znajdowali się w sporym kryzysie, spowodowanym kontuzją lidera Janusza Kołodzieja i najlepszego młodzieżowca Damiana Ratajczaka. Urazy podstawowych zawodników spowodowały, że zarząd Unii był zmuszony poszukać żużlowców, którzy będą w stanie „załatać” luki w składzie. W meczu z Włókniarzem zadebiutował  Australijczyk Ben Cook i jak się okazało był jednym z bohaterów tego pojedynku.

Kibice „biało-zielonych” w zdecydowanej większości liczyli na pewne zwycięstwo i zdobycie punktu bonusowego, bo odrobienie 4-punktowej straty wydawało się formalnością. Nic bardziej mylnego. Osłabiona Unia, z debiutantem w składzie okazała się niezwykle wymagającym przeciwnikiem. Już pierwszy bieg przyniósł niespodziankę. Bartosz Smektała, który reprezentował jeszcze 2 lata temu barwy Włókniarza pewnie zwyciężył z Kacprem Woryną, a Mikkel Michelsen przyjechał na ostatniej pozycji, za Andrzejem Lebiediewem.

Bieg juniorów dostarczył fanom Lwów sporo radości, a to za sprawą Bartosza Śmigielskiego, który w swoim pierwszym występie w Ekstralidze od razu zwyciężył i razem z Szymonem Ludwiczakiem przywiózł podwójne zwycięstwo. W 4 biegu Ludwiczak ponownie popisał się kapitalną jazdą i przyjechał przed Keynanem Rew i Maksymem Drabikiem, zapewniając wygraną Włókniarzowi 4:2. Pierwsza seria zakończyła się prowadzeniem 14:10.

Od drugiej serii to goście zdecydowanie lepiej dopasowali się do warunków torowych. Wygrywali starty i byli szybsi na dystansie. Kibice przecierali oczy ze zdumienia, widząc jak tacy zawodnicy jak Ben Cook, Keynan Rew, Grzegorz Zengota z łatwością ogrywali liderów Włókniarza.

Mecz stał się kapitalnym widowiskiem, prawie w każdym z biegów oglądaliśmy fantastyczne ściganie. Wynik cały czas oscylował wokół remisu, przed biegami nominowanymi było 39:39. O losach pojedynku i punktu bonusowego rozstrzygnąć więc miały dwa ostatnie wyścigi.

W 14 biegu na wysokości zadania stanęła para Drabik – Hansen, która wygrała 5:1. W ostatnim wyścigu Włókniarz Częstochowa musiał wygrać, jeśli marzył o punkcie bonusowym. Wygrał Madsen, ale Woryna był ostatni, co oznaczało, że żadna z drużyn nie będzie cieszyć się z bonusa.

W ekipie Włókniarza na swoim poziomie pojechali tylko Leon Madsen (12+1) i Maksym Drabik (10+1). Nie zawiódł również Mads Hansen, który mimo problemów sprzętowych (rozleciał mu się silnik w pierwszym starcie) wykazał się sporą ambicją i jego dobra jazda w końcówce meczu dała naszej drużynie zwycięstwo. Chaotycznie jeździł Woryna (7 pkt.), a fatalne zawody odjechał Michelsen, który zdobył tylko 4 punkty i nie wystąpił nawet w biegach nominowanych. Wielkim plusem i nadzieją jest postawa naszych juniorów.

Następny mecz Włókniarz Częstochowa pojedzie w czwartek (13.06), kiedy to w Zielonej Górze zmierzy się z Falubazem, w zaległym meczu 6 kolejki.

G.S.

 

REKLAMA