„W mieście słychać syreny alarmowe, moi znajomi uciekają do schronów z małymi dziećmi” – relacjonuje Oksana, która przebywa teraz w Częstochowie
Sytuacja na Ukrainie jest dramatyczna, ale nasi żołnierze nie poddają się, mówi w rozmowie z Radiem Jura Oksana, Ukrainka pochodząca z Iwano Frankiwska, a przebywająca teraz w Częstochowie. W jej rodzinnym mieście co jakiś czas słychać syreny alarmowe, mieszkańcy są przerażeni.
Oksana jest w stałym kontakcie z rodziną i znajomymi, którzy zostali na Ukrainie:
Jestem z miasta Iwano-Frankiwsk, jest bliżej do granicy, jest spokojniej, ale każdy broni swojej ziemi, swojego kraju.
Radio Jura: Macie kontakt z bliskimi?
Mamy kontakt z bliskimi, też chcą wyjechać z Ukrainy, tylko są duże kolejki na granicy. Boją się, mają małe dzieci. Taka sytuacja, ciekawe jak to z dnia na dzień będzie wyglądać…
Mąż Oksany dobrowolnie zgłosił się do obrony swojego kraju. Ochotników, którzy zgłaszają się do punktów rekrutacyjnych na Ukrainie cały czas przybywa:
Bardzo nie chciałam tego, bo bałam się o jego życie, zdrowie. Już parę lat temu był na wojnie, która też się zaczęła przez Rosję. Bardzo ciężko to przeżyłam i mam to teraz przed oczami. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Modlitwa, pomoc Polski i wszystkich ludzi.
Jak mówi Oksana Czornenko, tysiące osób ucieka teraz przed wojną. Schronienia szukają m.in w Polsce, niestety nie wszyscy mieli możliwość wyjazdu, wiele osób zdecydowało się zostać w swoich domach:
Do mnie dzwonią koleżanki, dziewczyny z rodziny, które pozostały w domu, że nie mają takiej opcji na wyjazd, że jest strasznie, bo codziennie wyją syreny. Muszą się pakować i z bloków uciekają do piwnic, do schronów, żeby się zabezpieczyć. Dzieci są przestraszone, w nocy nie śpią. Nie wiedzą co ich czeka z nieba czy z ziemi – to jest straszne
– relacjonuje to co teraz dzieje się na Ukrainie nasza rozmówczyni, z którą rozmawiała Katarzyna Fica. Cały czas można wesprzeć naszych wschodnich sąsiadów.
Zobacz także:
