To była nerwowa noc w Woźnikach. Wielogodzinne poszukiwania miały jednak szczęśliwy finał
Policja z Lublińca, z kolegami z katowickiego oddziału prewencji a także żołnierzami z Jednostki Specjalnej w Lublińcu, przeszukiwali teren w poszukiwaniu zaginionej 11-latki. Wczoraj po 22.00 o tym, że Kingi nie ma w domu alarmowała mama dziewczynki.
Mundurowi odtworzyli ostatnie godziny przed jej zniknięciem. Wiadomo było, że około 10.30 na rowerze pojechała ze swoim bratem do Domu Kultury w Woźnikach.
W chwili, kiedy brat korzystał z internetu, dziewczynka z nikim nie rozmawiając wyszła z budynku, wsiadła na rower i odjechała, potem koło 17.00 widziano ją jeszcze koło stacji benzynowej w Kamienicy Polskiej.
Świadkowie mówili, że jechała w stronę Częstochowy. I rzeczywiście tam ją znaleziono, na rowerze dojechała do babci, tam znalazła ją policja. Wszystko dobrze się skończyło, policja odwołała poszukiwania.