3 marca minęło 10 lat od jednego z najtragiczniejszych wypadków kolejowych w Polsce po II wojnie światowej. W 2012 roku koło Szczekocin w czołowym zderzeniu pociągów pasażerskich zginęło 16 osób, a ponad 150 zostało rannych. Dwoje dyżurnych ruchu do tej pory odbywa kary więzienia.

Częstochowska prokuratura odwołała się od wyroku w sprawie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami, do której doszło w marcu 2012 roku.

W katastrofie kolejowej pod Szczekocinami, w marcu 2012 r. w wyniku czołowego zderzenia dwóch pociągów zginęło 16 osób, a ponad 150 osób odniosło obrażenia. Kary wymierzone dyżurnym ruchu z posterunków kolejowych Starzyny i Sprowa, oskarżonym o nieumyślne sprowadzenie katastrofy – 4 i 2,5 roku więzienia – prokuratura uważa za zbyt łagodne.

W kolejowej katastrofie, do której doszło nad ranem nie było ofiar, jest jedna osoba ranna. Wiadomo, że to nie było zderzenie, a najechanie dwóch składów na siebie jadących po tym samym torze. Około godziny 4:30 na trasie Myszków - Zawiercie, pociąg towarowy relacji Jaworzno Szczakowa - Ełk najechał na tył składu jadącego z Trzebini do Wróblina Głogowskiego z ładunkiem 16 cystern z olejem opałowym.

3 marca 2012 roku zginęło w zderzeniu dwóch pociągów 16 osób, 150 zostało rannych. W tej sprawie nadal nie ukarano winnych, wciąż trwa proces przed częstochowskim Sądem Okręgowym. Na ławie oskarżonych zasiadło dwoje dyżurnych ruchu, których prokuratura oskarżyła o popełnienie błędów, jakie doprowadziły do katastrofy na torach.

Bezpośrednią przyczyną czołowego zderzenia pociągów pod Szczekocinami były błędy dyżurnych ruchu ze Starzyn i Sprowy. Takie są wyniki gotowego, ale nieopublikowanego jeszcze raportu Komisji Badania Wypadków Kolejowych, do których dotarł portal Rynek Kolejowy.

Śledztwo w sprawie kolejowej katastrofy pod Szczekocinami przedłużone o pół roku. Taką decyzję podjęła Prokuratura Apelacyjna w Katowicach. W najbliższą niedzielę minie dokładnie rok od wypadku, w którym zginęło 16 osób. Zarzuty nieumyślnego spowodowania katastrofy postawiono dwójce dyżurnych ruchu.

Wraca sprawa katastrofy kolejowej w Szczekocinach. Prokuratura w Częstochowie zamierza postawić zarzut drugiej osobie. Chodzi o dyżurną ruchu. Wiadomo na pewno, że ta osoba została zatrzymana we wtorek (9.10), jest już w prokuraturze i czeka na adwokata.

Andrzej N., którego chce przesłuchać Prokuratura jest na wolności. Uczestnictwo dyżurnego ruchu ze Starzyn w śledztwie dotyczącym katastrofy pod Szczekocinami, nadal nie jest pewne. To na razie jedyny podejrzany w tym postępowaniu.

Dyżurny ruchu ze Starzyn wyszedł ze szpitala. Mężczyzna podejrzany o spowodowanie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami od kilku miesięcy przebywał w szpitalu psychiatrycznym w Lublińcu. O swojej decyzji lekarze poinformowali prokuraturę.

Psychiatrzy przekazali swoje obserwacje częstochowskim prokuratorom, którzy prowadzą sprawę katastrofy kolejowej pod Szczekocinami.

Obserwacja psychiatryczna na zamkniętym oddziale zakończona ale dyżurny ruchu ze Starzyn nadal w szpitalu.