Samorząd dostanie pieniądze na dwa małe projekty, ale największy drogowy znów bez dotacji rządu
Polski Ład dla Częstochowy niewystarczający, mówią władze miasta. Miasto otrzyma 35 milionów z Rządowego Funduszu na realizację dwóch zadań, choć wnioskowało o ponad 100 milionów złotych na trzy inwestycje.

Szacowany czas czytania: 01:32
Jak twierdzi wiceprezydent Piotr Grzybowski, pieniądze podzielono nieproporcjonalnie do liczby mieszkańców.
Zapotrzebowanie jest na pewno na jeszcze większe środki. Natomiast 130 – 140 mln to jest po prostu wyliczenie z tego, ile – biorąc pod uwagę liczbę ludności Częstochowy i wartość środków alokacji, która była w tym rozdaniu – Częstochowie by się należała. Staliśmy się dostarczycielem środków po to, żeby mogły one trafić gdzie indziej.
Częstochowa ma otrzymać środki na połączenie ul. Korfantego z Bugajską oraz na budynek Miejskiego Przedszkola nr 29. Najdroższy z wniosków związany z budową wiaduktu nad torami na przedłużeniu 1 Maja został odrzucony w programie z dofinansowania.
To są bardzo potrzebne projekty – zarówno budowa przedszkola w miejscu, w którym nie ma już możliwości przebudowy/ rozbudowy starego, tam trzeba stworzyć nową infrastrukturę, jak i przebicie się do Olsztyna drogą, która również będzie miała w swojej infrastrukturze ścieżkę rowerową. To są dwa bardzo potrzebne projekty, dlatego je do tego programu zgłosiliśmy.
Co dalej z wieloletnimi planami budowy łącznicy ul. 1 Maja z ul. Krakowską?
Musimy nadal szukać finansowania inwestycji
– dodaje wiceprezydent Częstochowy. O odciążeniu ruchu w centrum na linii wschód-zachód mówi się od bardzo dawna:
To jest kolejny projekt, który jest potrzebny z punktu widzenia miasta. To jest problem może niedostrzegalny z punktu widzenia województwa, a już na pewno nie z punktu widzenia Warszawy. Łącznik odciążyłby aleje, dałby możliwość lepszego połączenia wschodniej i zachodniej części miasta. Które projekty będą realizowane nawet w najmniejszych gminach, również decyduje Warszawa. Rząd wybiera czy daje jeden duży, czy dwa małe. W efekcie częstochowianie tracą
– ocenia Piotr Grzybowski, zastępca prezydenta Częstochowy.