Włókniarz Częstochowa czeka na rozpoczęcie sezonu
Częstochowscy zawodnicy wykorzystują przerwę w ekstralidze na skompletowanie sprzętu, szlifowanie sprawności i przygotowania. Dla włodarzy to czas liczenia finansów, bo obecna sytuacja gospodarcza nie pozostaje bez wpływu na żużel.

Ogromne koszty generują wymagania, które Włókniarz Częstochowa musi spełnić, aby jeździć w Ekstralidze, np. obowiązek uczestnictwa w lidze U-24, czy kosztowne turnieje młodzieżowe.
Michał Świącik: Możemy zadać sobie pytanie, czy Częstochowę stać by być w Ekstralidze. Dlaczego ma być nie stać, skoro stać na to 50 tysięczne Krosno, czy 60 tysięczne Leszno? Mamy miasto z tradycja żużlowymi, musimy o tym pamiętać, starać się iść za głosem kibica. W Częstochowie jest sport na najwyższym poziomie zarówno żużlowym jak i piłkarskim i myślę, że wszyscy powinniśmy to doceniać i aby w tym zakresie nic nie zostało zmienione. Gdziekolwiek pojedzie się w Polskę – każdy skojarzy Jasną Górę, ale w drugiej i trzeciej kolejności to jest Włókniarz i Raków.
– mówi prezes częstochowskiego klubu Michał Świącik. Włókniarz w nadchodzącym sezonie będzie bardzo silny pod względem personalnym. Do drużyny dołączyło dwóch zawodników z Lublina, Maksym Drabik i Mikkel Michelsen. To m.in. na nich opierać się będzie przygotowywany skład.
Lech Kędziora: Mieliśmy w tym sezonie bardzo dobrych juniorów, natomiast już nie możemy z nich korzystać. Na pozycji U24 zostaje Jakub Miśkowiak, a Mateusz Świdnicki poszedł do naszego przeciwnika, do drużyny, która awansowała, czyli do Krosna. Dlatego siłą naszego zespołu będą zawodnicy już doświadczeni – seniorzy, a juniorzy będą uczyć się przy nich i miejmy nadzieję, że w przyszłości będą tak się ścigali i osiągali takie wyniki jak Miśkowiak i Świdnicki.
– dodaje trener Włókniarza Częstochowa Lech Kędziora.
Czyta także: