Pierwsi zaszczepieni również w Częstochowie!

Pierwszą osobą, która poddała się szczepieniu był dyrektor placówki – Zbigniew Bajkowski.

Ludzie z oddziału neurologii z bloku operacyjnego, rzeczywiście naczelna pielęgniarka się zaczepiła, zaszczepiło się – właściwie poza mną i jeszcze jedną osobą to był personel medyczny. Nie zaobserwowałem u siebie żadnych niepokojących objawów, żadnych reakcji alergicznych a ponieważ jestem chorym na astmę, na nadciśnienie, u którego cyklicznie pojawiają się takie problemy jak zapalenie oskrzeli, mam chore zatoki w związku z tym jestem pierwotnie też mocno obciążony a mimo wszystko nie bałem się podjąć decyzji o szczepieniu. 

Rośnie zaufanie do szczepień, przybywa osób wśród lekarzy i personelu szpitala, które decydują się na szczepienie, przyznaje dyrekcja…

Po to zaszczepiłem się pierwszy, żeby dać przykład również innym. Jest bardzo dużo chętnych do szczepień w naszym szpitalu. To jeszcze nie jest większość, ale myślę, że to nastawienie powoli się zmienia, szczególnie na tych oddziałach, które np. mają styczność z ludźmi zakażonymi a nie są oddziałami covidowymi. Ratuje się życie bez względu na to, czy człowiek jest zakażony czy nie jest zakażony, tak jest m.in. na kardiologii, na neurologii, na chirurgii ogólnej. To jest zabezpieczenie.

Medycy będą wspólnie namawiać do poddawaniu się szczepieniu przeciwko koronawirusowi, aby przekonać do takiej ochrony ogół społeczeństwa…

To jest jedyne rozsądne wyjście, jeżeli nie chcemy żyć pozamykani, jeżeli nie chcemy umierać na oddziałach, na których może nie być dla nas już ratunku. Dlaczego? Nie mamy lekarstw, jedynym lekarstwem tak naprawdę jest tlen, w związku z tym nie należy wywoływać wilka z lasu. Do tej pory żadnego narzędzia walki z tą chorobą nie mieliśmy. Dzisiaj to narzędzie się pojawiło. Nie należy rezygnować z użycia go. 

Zachęcał i oceniał szczepienia Zbigniew Bajkowski, dyrektor wojewódzkiej lecznicy z Parkitki, pierwsza zaszczepiona osoba w Częstochowie.