Józef Jarmuła nie żyje, wspomina go prezes Włókniarza Michał Świącik. „To był rycerz speedway’a”
To była nietuzinkowa postać, prawdziwa legenda. Nie żyje Józef Jarmuła, były żużlowiec. W barwach Włókniarza jeździł w latach 1974-1981.

Szacowany czas czytania: 02:24
W swojej karierze 8 razy zdobywał medale w Drużynowych Mistrzostwach Polski- informację o śmierci Józefa Jarmuły przekazał prezes Włókniarza Michał Świącik.
Michał Świącik: Człowiek uwielbiany przez tysiące kibiców nie tylko w Częstochowie, ale w całej Polsce. Ponad przeciętna postać, gość porywający, naprawdę tłumy, bożyszcze kobiet, bo to przecież trzeba powiedzieć. Jeszcze niedawno nas odwiedził, był w Częstochowie, spotkał się z kibicami, ze mną rozmawiał w ostatni poniedziałek. Nic nie wskazywało, że stanie się, jak się stanie. Niestety wczoraj popularny Józek odszedł. No przykre. Przykre, bo to pewna epoka zawodników, rycerzy speedway’a odchodzi, ale pamięć po nich pozostanie i będziemy kultywować to, co oni rozpoczęli.
Józef Jarmuła przerastał epokę
– dodaje prezes Włókniarza Michał Świącik
Michał Świącik: Jego styl jazdy, ale też podejście do żużla przerastała epokę, dlatego, że nie patrzył na pewne jeszcze wtedy komunistyczne normy, gdzie nie pozwalano jeździć na jednym kole, cieszyć się z wygranego wyścigu. On bardzo często wygrywał wyścigi i jeżdżąc na jednym kole, na ostatniej prostej był dyskwalifikowany z tych wyścigów za to, że podnosił to koło, co uniemożliwiało mu niejednokrotnie zdobycie jakichś medali. Pamiętam takie zawody w Opolu, gdzie w zasadzie miał na wyciągnięcie ręki złoty kask, ale został zdyskwalifikowany za to, że za każdym razem, kiedy wygrywał bieg, cieszył się na jednym kole i go zdyskwalifikowano. To był właśnie Józek.
Józef Jarmuła przyciągał w latach 70 -80′ na trybuny stadionów tłumy. W Częstochowie miał rzeszę fanów..
Michał Świącik: Tomek Gollob kiedyś powiedział, że pewnie pan Józef gdyby jeździł w moich czasach, byłby mistrzem świata, bo to była ta postać, która w tamtych latach nie bał się pojechać po bandzie, dosłownie po bandzie. On potrafił dojechać do bandy, motocykl wręcz poziomo ustawić na wtedy jeszcze twardych bandach, bo nie było, band dmuchanych i przejechać, żeby wyminąć zawodników. To był zawodnik, który podjeżdżając do startu, zanim podjechał do startu, 10 metrów przed startem potrafił się zatrzymać, ukłonić się motocyklem jak rycerz na koniu do publiczności i wykonać ruch, gest ręką pozdrawiający kibiców. No dziś takich rycerzy nie ma. To dlatego nietuzinkowa postać się mówi.
Józef Jarmuła zmarł 12 czerwca 2025 roku w wieku 83 lat.
Cały komentarz Michała Świącika posłuchajcie tutaj.
Czytaj także: